1. Pusty Grób

Spoglądając ze Wzgórza Oliwnego na Starą Jerozolimę na pierwszym planie, tuż za murami, dostrzegamy złotą, majestatyczną kopułę na Skale. Stoi ona w miejscu, gdzie w czasach Chrystusa wznosił się Przybytek (Święte Świętych) w Świątyni Jerozolimskiej.
Świątynia została zburzona przez rzymian w 70 r.n.e., a kopuła i niedaleki meczet Al-Aksa zostały ukończone pod koniec VII wieku. Miejsce to święte zarówno dla Żydów, chrześcijan, jak i muzułmanów kryje w sobie skałę, na której wg Biblii Abraham miał zamiar złożyć swego syna w ofierze, wyznawcy islamu dodają jeszcze, że w tym miejscu Mahomet miał doznać wniebowstąpienia. Zabierając Czytelników na pierwszą z serii podróży z Sercem po Ziemi Świętej nie mam zamiaru zatrzymać się na wzgórzu świątynnym, lecz chcę podążyć nieco dalej. Gdy dobrze się przyjrzymy, to za złotą kopułą na Skale dostrzeżemy dwie szare, które są jednym z najświętszych miejsc chrześcijaństwa. Bazylika Grobu, bo to do niej należą owe kopuły. skrywa w swym wnętrzu zarówno miejsce, gdzie Jezus spoczywał po śmierci, jak również samo miejsce ukrzyżowania.
Niejeden pielgrzym stając przed wejściem do bazyliki dostrzega pewien chaos architektoniczny, do tego dochodzi jeszcze wszechobecny bałagan i zniszczenia zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz budynku. Niektóre miejsca są tak zniszczone, że gdyby wprowadzić tam kogoś z zawiązanymi oczami, to z pewnością nie uwierzyłby, że znajduje się 30 metrów od grobu Zbawiciela. Sam grób ma formę oddzielnego budynku (edykuł) znajdującego się wewnątrz rotundy Anastasis, będącej centrum obecnej bazyliki. Historia kościoła w tym miejscu zaczyna się właściwie w IV w., gdy do Jerozolimy przybyła matka Konstantyna Wielkiego, św. Helena. Z pomocą ówczesnego biskupa Jerozolimy Makarego szybko zlokalizowano miejsce, gdzie znajdowała się Golgota. Św. Helenie zawdzięczamy także odnalezienie Krzyża Pana Jezusa.
Obecny wygląd bryły kościoła jest wypadkową wielu stylów architektonicznych, burzenia i wznoszenia na nowo, pożarów, trzęsień ziemi i grabieży. Bazylika jaką oglądamy współcześnie jest 1/3 tego, co zbudowano w IV wieku, wówczas świątynia była o wiele dłuższa i sięgała aż do głównej ulicy miasta – Cardo. Pierwsze poważne zniszczenia zostały dokonane w VII w. podczas najazdu Chosrowa II Parwiza, do zniszczeń przyczynili się też Żydzi, chcąc zemścić się na chrześcijanach. Anastasis została podpalona i splądrowana. W 630 r. bizantyjski cesarz Herakliusz przystąpił do odbudowy świątyni. Sporych zniszczeń dokonał pożar i trzęsienie ziemi w X wieku. Jednak największych zniszczeń dokonał kalif Al-Hakim, który w 1009 r. nakazał zburzyć bazylikę. Na szczęście spadające z góry fragmenty ścian i stropów ocaliły przed doszczętnym zniszczeniem to, co było niżej, zachowała się spora część grobu Pańskiego. Jeszcze w XI wieku przystąpiono do odbudowy, a po powstaniu Królestwa Jerozolimskiego w 1099 r. postanowiono rozbudować świątynię, włączając do niej m.in. Golgotę, kaplicę św. Heleny i kaplicę Znalezienia Krzyża. Po krótkim władaniu Krzyżowców w XIII wieku bazylika przechodzi pod władanie muzułmanów, jednak po dwóch latach sułtan As-Salih Ajjub przesłał na ręce papieża Innocentego IV przeprosiny. W ramach zadośćuczynienia zapewniono dostęp do miejsc świętych dla chrześcijan. Aby nie wyróżniać żadnego z wyznań, klucze do bazyliki zostały powierzone muzułmanom (i w nieco łagodniejszej formie trwa tak do dzisiaj).
Przez kolejne wieki świątynię nękały trzęsienia ziemi i pożary, z których najpoważniejszy był w 1808 roku. Spłonęły XI-wieczne kolumny i filary wokół Rotundy oraz kaplica grobu. Kościół prawosławny wykorzystał okazję, że Europa zachodnia była zajęta wojnami napoleońskimi, i rozpoczął przebudowę powierzając ją Nikolaosowi Komnenosowi z greckiej Mityleny. Ten dokonał wielu zmian w ukształtowaniu całej bazyliki. Pozbawił ją wielu cech oryginalnego stylu, wprowadzając wystrój nawiązujący do kościołów wschodnich. Wtedy też wzniesiono nowy grobowiec pośrodku Anastasis, a katolicy stracili wyłączne prawa do tego miejsca. Poszczególne sprawy własności i praw każdego z wyznań chrześcijańskich, a także sposobu i warunków wypełniania obrzędów i liturgii na terenie bazyliki od połowy XIX wieku regulują zasady Statu Quo zakładające utrzymanie niezmienionego stanu rzeczy. Statu Quo został wprowadzony na mocy firmanów osmańskich sułtanów dzieli własność poszczególnych pomieszczeń pomiędzy Kościół rzymskokatolicki, Kościół grekokatolicki i Ormiański. Od XIX wieku wnętrze było jeszcze kilka razy uszkodzone przez trzęsienia ziemi; najpoważniejsze w 1927 r. spowodowało naruszenie grobowca, dlatego musiał zostać spięty metalowymi szynami.
O historii i architekturze tego miejsca można by napisać jeszcze bardzo dużo, jednak o wiele ważniejsze jest doświadczyć obecności w miejscach, które uważamy za jedne z najświętszych. Pragnę zabrać Was na pielgrzymkę do miejsca ukrzyżowania, namaszczenia i złożenia do grobu oraz kaplicy, gdzie św. Helena odnalazła krzyż Zbawiciela.
Zaraz po wejściu do bazyliki kierujemy się na prawo i po stromych stopniach wchodzimy na Golgotę. Naszym oczom ukazuje się spora kaplica przedzielona filarami na dwie części, południową, czyli na wprost schodów, która należy do katolików, i północną – należącą do Greków prawosławnych. Katolicka kaplica Przybicia do Krzyża została ozdobiona współczesnymi mozaikami, nawiązującymi tematycznie do aktu ukrzyżowania. W sąsiedniej kaplicy – Śmierci na Krzyżu – przez przezroczystą podłogę wokół ołtarza dostrzegamy białą skałę Kalwarii. Między ołtarzem a ścianą widnieje replika krzyża Chrystusowego i stojące pod nim postaci Maryi i Jana w sukienkach ze srebrnej blachy. Pod niewielkim ołtarzem z marmuru znajduje się otwór, w który wetknięty był krzyż Jezusa. Pielgrzymi adorują to miejsce na klęczkach i wkładają rękę w otwór wydrążony w litej skale. Schodząc z powrotem na poziom bazyliki na wprost widzimy kamień namaszczenia. Nim jednak do niego podejdziemy, wejdźmy na chwilę do kaplicy znajdującej się pod Golgotą. Na poziomie posadzki bazyliki znajduje się tu kaplica Adama, nazwana tak w nawiązaniu do głębokiej w treść opowieści, że pierwsze krople krwi Zbawiciela spłynęły z krzyża odkupienia na praojca ludzkości, Adama, który tym samym pierwszy dostąpił łaski wyzwolenia z otchłani. Na wielu krucyfiksach symboliczna czaszka Adama znajduje się pod stopami Chrystusa.
Wychodząc z kaplicy Adama kierujemy nasze kroki do kamienia namaszczenia, który znajduje się na wprost wejścia do bazyliki. Obecny, różowawy, prostokątny kamień został ułożony po pożarze bazyliki w 1808 r., upamiętnia on przygotowanie do pogrzebu zdjętego z krzyża ciała Jezusa. Zgodnie ze zwyczajem żydowskim tej czynności podjęli się mężczyźni. To dobrze znani nam z Biblii faryzeusze, Józef z Arymatei i Nikodem, którzy pospiesznie obmyli zwłoki, namaścili je olejkami, obłożyli mirrą i aloesem, i owinęli w płótna przed złożeniem do grobu. Dziś mnisi nadal dbają o to, by kamień nadal pachniał olejkami i przypominał nam o przygotowaniach do pogrzebu Jezusa.
Od kamienia namaszczenia do Grobu Pańskiego mamy już tylko kilkadziesiąt kroków. Tu zaś wielu pielgrzymów może się dziwić. Jak to? Przecież grób był wykuty w skale, a przed oczyma mamy marmurową budowlę stojącą pośrodku rotundy. Otóż w tej okolicy znajdował się kamieniołom i spora część wzgórza, które sięgałoby niemal do połowy wysokości bazyliki, została usunięta. Kolejne zmiany poczyniono podczas samej budowy bazyliki. Po odstaniu „swojego” w kolejce możemy wejść wreszcie do wnętrza. We wnętrzu grobowca znajdują się dwa pomieszczenia. Pierwsze o wymiarach 3,3 na 2,9 m to westybul zwany kaplicą Anioła. Nazwa jest odniesieniem do postaci anioła (Mt 28,2), który pojawił się kobietom, które przyszły do grobu w dzień po pogrzebie Jezusa. Drugie pomieszczenie – właściwa komora grobowa o powierzchni ok. 2 m² – z obudowanym płytami marmurowymi ołtarzem-ławą o długości 210 cm (na całą długość pomieszczenia), jest miejscem złożenia ciała Chrystusa. Pomieszczenie jest tak małe, że jednocześnie mogą tam przebywać jedynie 3-4 osoby. Z racji, że kolejka za nami jeszcze długa, a zbliża się godzina zamknięcia bazyliki, mamy tylko ok. pół minuty na modlitwę, trochę szkoda, ale świadomość tego, co się tu stało 2000 lat temu, koi serce nadszarpnięte przez mnicha, który każe wychodzić i zrobić miejsce kolejnym pielgrzymom. Chciałoby się zostać tu dłużej, przecież mam tyle spraw do przemyślenia, tyle modlitw do wypowiedzenia, nocy by brakło. Niestety, taka możliwość jest rzadkością. Klimat takiej modlitwy pomoże nam odczuć nasz wieszcz narodowy Juliusz Słowacki, który spędził noc w bazylice Grobu z 14 na 15 stycznia 1837 r. i swoje przeżycia opisał w liście do matki.
Z dnia 14 na 15 miałem przepędzić noc u grobu Chrystusa (…) Na wspomnienie tej nocy (tak miałem rozigrane nerwy), że łzy rzucały mi się z oczu. Noc u grobu Chrystusa przepędzona zostawiła mi mocne wrażenie na zawsze. O godzinie 7 wieczór zamknięto kościół – zostałem sam i rzuciłem się z wielkim płaczem na kamień grobu. Nade mną płonęło 43 lamp. Miałem Biblię, którą czytałem do 11-tej w nocy. O pół dwunastej weszła do grobu młoda kobieta i mężczyzna, jak sądziłem małżonkowie, którzy musieli mieszkać w klasztorze i zrobili votum odmawiania co dnia pacierz w nocy na grobie. Jakoż oboje pomodlili się krótko, pocałowali kamień, a potem, przyszedłszy do mnie, oboje pocałowali mnie w rękę. Tak byłem zmieszany, że nie wiedziałem, jak się znaleźć. Wyszli – zostałem sam. O północy dzwon drewniany obudził w kościele księży greckich. Różne wiary, każda mająca swoją mniejszą lub większą zagrodę w tym gmachu, budzić się zaczęły na głos tego dzwonu. Grecka bogata kaplica oświeciła się lampami, na górze ormiański kościółek zapalił także świece i zaczął swoje śpiewy. Kopt , mający małą drewnianą klatkę przylepioną do katafalku pokrywającego grób święty, także ( jak widziałem przez szczeliny) zaczął dmuchać na żar i gotować samotne kadzidło. Katolicy także w dalekiej kaplicy zaczęli śpiewać jutrznią – słowem, o północy ludzie obudzili się, jak ptaszki w gzymsach jednej budowy budzą się świergocąc o wschodzie słońca. Grecy na grobie odprawili mszą, potem Ormianie, o drugiej zaś w nocy rodak wyszedł ze mszą na intencję mojej kuzynki [Ojczyzny red], a ja klęcząc na tym miejscu, gdzie Anioł biały powiedział Magdalenie: Nie ma go tu, zmartwychwstał! Słuchałem całej mszy z głębokim uczuciem. O trzeciej w nocy znużony, poszedłem do klasztoru i spałem snem dziecka, które się zmęczy łzami.
Nie sposób opisać wszystkich kaplic i zakamarków bazyliki. Pozwólcie, że na koniec zabiorę Was jeszcze pod główny poziom świątyni. Na tyłach bazyliki znajdują się schody, którymi schodzimy w dół do kaplicy św. Heleny, gdzie w głównym ołtarzu czci się relikwie krzyża. Kaplica ta została wzniesiona w XII wieku przez krzyżowców. Na ścianach i wzdłuż schodów widzimy tysiące wydrapanych krzyżyków. Trzynaście schodów biegnie jeszcze głębiej, do kaplicy Znalezienia Krzyża Świętego. Kaplica została założona w starożytnym kamieniołomie, sięgającym nawet VIII wieku p.n.e., co kolejny raz potwierdzałoby lokalizację Golgoty w miejscu podmiejskich nieużytków, grobowców i kamieniołomów.
Zazwyczaj odwiedzamy groby naszych bliskich ze świadomością, że tuż przy naszych stopach dwa metry pod ziemią znajdują się ich doczesne szczątki. To pomaga nam w modlitwie i przeżywaniu tajemnicy Świętych Obcowania. Do grobu, który przed chwilą nawiedziliśmy zdążają miliony pielgrzymów z całego świata pewni, że Ten, którego kochają, jest tam nieobecny. Modląc się przy pustym grobie dziękują, że Zmartwychwstał i otworzył nam bramy nieba.
Ks. Leszek Dyląg