3. Dom Chleba

(…) W tym świątecznym czasie będziemy z pewnością rozważać biblijne wersety mówiące o narodzinach Jezusa. Oczyma wyobraźni będziemy w stajence / grocie przy Synu Bożym leżącym w żłobie, rozmyślając o trudnościach jakie spotkały Świętą Rodzinę w Betlejem.
Historia miasteczka w którym na świat przyszedł Zbawiciel jest bardzo stara. Stąd pochodził Elimelek i jego żona Noemi oraz ich synowie. Z księgi Rut wiemy, że wyemigrowali oni do ziemi Moabu. Tam synowie znaleźli sobie żony, jednak zmarli nie zostawiwszy potomstwa, zmarł także Elimelek, a Noemi postanowiła wrócić do ojczyzny. Na to jedna z synowych – Rut powiedziała, że jej nie opuści i pójdzie za nią. Po powrocie do Betlejem poznała Booza, który został jej mężem, a w konsekwencji pradziadkiem króla Dawida. Piszę o tym ze względu na to, iż cała trójka (Rut, Booz i Dawid) są wymieniani w genealogii Jezusa na początku Ewangelii wg św. Mateusza. Ponadto polecam do przeczytania całą księgę Rut (ma tylko 4 rozdziały) ponieważ pięknie opisuje relacje rodzinne, a w końcu Boże Narodzenie to rodzinne święta. Każda teściowa czy synowa koniecznie powinna tam zaglądnąć.
Obecnie Betlejem to niewielkie miasteczko leżące ok. 10 km na południe od Jerozolimy. Liczba mieszkańców w ostatnich dziesięcioleciach bardzo się wahała ze względu na działania wojenne. W 1948 r. Betlejem znajdowało się w granicach Jordanii, w czasie wojny w 1967 r. przeszło pod władzę Izraela. Po kilku atakach terrorystycznych z przełomu lat 80/90 Izraelczycy w 1995 roku zdecydowali się przekazać miasto Palestyńczykom. W 2006 roku zbudowano 8 metrowy mur odgradzający Betlejem od Izraela. Aby dostać się z Góry Oliwnej (leżącej na terenie kontrolowanym przez Palestyńczyków) do miejsca narodzin Chrystusa należy przejechać przez przynajmniej dwa mocno strzeżone posterunki graniczne. Wspomniany mur, wieżyczki strażnicze, drut kolczasty, wszechobecni żołnierze i policjanci z karabinami przypominają nam, że do pokoju w tej części świata jeszcze daleka droga.
W liczącym 30 tys. miasteczku mieszka zaledwie 10% chrześcijan. Są oni regularnie gnębieni przez muzułmańską większość, dlatego ta liczba ciągle się zmniejsza. Wyznawcy islamu palą sklepy chrześcijan, kradną ich nieruchomości, budują meczety obok kościołów i zakłócają nabożeństwa chrześcijańskie. Podczas oblężenia Bazyliki Narodzenia Pańskiego w 2002 roku, terroryści islamscy ostrzeliwali wojska izraelskie z Bazyliki Narodzenia w Betlejem, równocześnie bezczeszcząc wnętrze kościoła.
Tu chciałbym zatrzymać się na chwilę przy temacie pomocy chrześcijanom w krajach islamskich. Mimo zbliżających się radosnych Świąt Bożego Narodzenia muszę zrobić tę nieco przygnębiającą dygresję, bo gdy myślami wracam do Betlejem, do oczu napływają łzy i rodzi się pytanie-wyrzut, jak można z tak świętego miejsca uczynić coś takiego… Nasz Kościół Katolicki (a katolicki znaczy powszechny – jeden dla wszystkich) powinien dbać o swoich członków mieszkających w trudnych rejonach. Każdy z nas powinien sobie zadać pytanie: Jak ja, oprócz modlitwy, mogę pomóc konkretnie, materialnie braciom żyjącym w Betlejem? Jest kilka możliwości. Na przykład można połączyć przyjemne z pożytecznym i udać się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Kupić wytwarzane przez miejscowych chrześcijan pamiątki, których sprzedaż często stanowi dla nich podstawowe źródło utrzymania. Niestety, nie zawsze możemy być pewni, czy te pieniądze trafiają rzeczywiście do chrześcijan. Taki sposób pomocy to opcja dla osób z zasobniejszym portfelem. Dla tych, którzy nie mogą (z różnych zresztą względów) zdecydować się na podróż, jest inna propozycja. Otóż z pomocą przychodzi (im i nam) akredytowana przy Watykanie oficjalna, kościelna, międzynarodowa organizacja charytatywna „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” (Kirche in not). Na swojej (polskojęzycznej) stronie internetowej pkwp.org prowadzi sklep, w którym można nabyć różańce, szopki i figurki z drewna oliwnego wykonane przez chrześcijan z Betlejem. W zeszłym roku kupiłem sobie taką szopkę za 40,- zł (w Ziemi Świętej za identyczną trzeba dać 10-15$ – w zależności od tego, jak umiesz się targować, czyli na jedno wychodzi). A więc zachęcam, skorzystajcie z możliwości pomocy, podzielcie się swoją świąteczną radością z braćmi z Betlejem.
Skoro już wjeżdżamy do miasta narodzin Zbawiciela, to wypadałoby wytłumaczyć się z tytułu artykułu. W czasach kananejskich Betlejem było prawdopodobnie nazywane Bet-Lahmu, czyli „dom Lahmu”. Lahmu to mezopotamskie bóstwo czczone również przez mieszkańców Kanaanu. Kiedy Izraelici zajęli Ziemię Obiecaną, nazwę zmieniono na Bet-Lehem, czyli „dom chleba”. Arabowie słysząc nazwę Bet-Lahm, mają na myśli „dom mięsa”. Rozbieżność znaczeń nie jest tak duża, jak może się wydawać. Semicki źródłosłów LHM oznacza bowiem podstawowy pokarm: wśród ludów pasterskich jest nim mięso, a wśród ludów prowadzących osiadły tryb życia – chleb.
Nim dojedziemy do centrum, zatrzymujemy sie na przedmieściach w Bet Sahur (właściwie to osobne miasto, ale współcześnie zrośnięte z Betlejem). To w tym miejscu po raz pierwszy ogłoszono narodziny Jezusa: „W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze (…). Naraz stanął przy nich anioł Pański i (…) rzekł do nich: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką: (…) dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie»” (por. Łk 2, 8-12). Oczywiście to niemożliwe wskazać dokładne miejsce, gdzie przebywali pasterze w tym momencie, kiedy „trzymali straż nocną”. Jednak pielgrzymi chrześcijańscy odwiedzający Betlejem bardzo wcześnie wspominali pasterzy i miejsce, gdzie usłyszeli oni radosną wieść. Pątniczka Egeria na przełomie IV i V wieku opisuje kościół pasterzy i grotę w ogrodzie; św. Hieronim w tej samej epoce mówi o miejscu pasterzy i wieży; inni pielgrzymi z V i VI wieku odwiedzają miejsce nazywane Polem Pasterzy lub Szałasem Pasterzy; pielgrzym Arkulf w VII wieku oprócz kościoła i wieży widział groby trzech pasterzy, a pielgrzymi w następnych wiekach odwiedzają kościół lub klasztor pasterzy, zwany czasem kościołem Świętych Pasterzy. W okresie wojen krzyżowych wszystko legło w ruinie i poszło w zapomnienie na wiele stuleci. Dziś archeolodzy w okolicach Betlejem odnaleźli niejedne ruiny klasztorów z większymi lub mniejszymi kościołami. W wyniku badań wykopaliskowych prowadzonych w latach 1951 i 1952, będących kontynuacją częściowych wykopalisk z 1859 roku, na skale wznoszącej się nad ruinami franciszkanie z Kustodii Ziemi Świętej zbudowali w latach 1953 – 1954 kościół „Gloria in Excelsis Deo”. Świątynia zaprojektowana przez znanego nam już dobrze Antonio Barluzziego została wzniesiona na planie dziesięcioboku, a nachylone ściany nawiązują do konstrukcji namiotu nomadów. Ołtarz znajduje się w centrum kościoła, a na ścianach trzech absyd przedstawione są sceny z Ewangelii: ukazanie się aniołów, pasterze w drodze do Betlejem oraz adoracja Dzieciątka. Strumień światła przechodzący przez szklaną kopułę przypomina światło, które oświeciło pasterzy.
Czas jechać do centrum. Aby dostać się do Groty Narodzenia trzeba będzie odstać „swoje” w gigantycznej kolejce. Stojąc na placu przed bazyliką zwiedzający ma wrażenie, że stoi przed średniowieczną fortecą, a to z powodu grubych murów i podpór, w których wykuto zaledwie kilka małych okienek. Do bazyliki wchodzi się przez drzwi tak małe, że może przez nie przecisnąć się jedna osoba pochylając się przy tym (1,5 m wysokości). Portal został zamurowany ze względów bezpieczeństwa, a także dlatego, by arabowie nie wjeżdżali do kościoła konno. Historyczność miejsca narodzin Chrystusa poświadczona jest w pismach Justyna Męczennika i Orygenesa. Pierwszą bazylikę chrześcijańską w Betlejem wzniosła matka cesarza Konstantyna Wielkiego, święta Helena. Obecną formę architektoniczną budowla uzyskała w wyniku przebudowy w 565 roku za czasów cesarza Justyniana I Wielkiego. Zbiegiem okoliczności uniknęła zburzenia podczas najazdu perskiego w 614 roku za Chosrowa II Parwiza. Legenda głosi, iż dowódca perski został poruszony wizerunkiem Trzech Króli w szatach wschodnich, które przypominały jego własne i jego żołnierzy. W czasach wypraw krzyżowych władcy chrześcijańscy poczynili znaczące przeróbki w wewnętrznej strukturze świątyni, m.in. wymieniono stropy i dach, ściany ozdobiono mozaikami.
Ustawiamy się w kolejce do Groty Narodzenia znajdującej się pod prezbiterium świątyni. Powoli schodzimy po wytartych schodach, przez wąskie drzwi dostajemy się do niewielkiej groty. Ma ona w przybliżeniu kształt prostokąta o długości 12,3 m i szerokości 3,5 m. Po prawej stronie znajduje się niewielka nisza z ołtarzem, a pod nią na podłodze srebrna gwiazda z napisem „Hic de Virgine Maria Jesus Christus natus est”. Dokładnie tutaj według wierzeń na świat przyszedł Jezus. W powietrzu czuć euforię i przejęcie, a także powagę tego miejsca. Pod bacznym okiem prawosławnego mnicha kolejka powoli przesuwa się. Każdy pielgrzym podchodzi, przyklęka i przykłada swoje ręce do gwiazdy. W jej środku jest otwór, aby móc dotknąć historycznej skały. Zaraz obok, dosłownie 2-3 metry od gwiazdy, znajduje się obniżenie terenu, trzy schodki – to żłóbek, mityczne miejsce, w którym Jezus został złożony po narodzinach – Kaplica Żłóbka. Ten niewielki kawałek groty jest administrowany przez franciszkanów. Tak jak podzielona jest cała Ziemia Święta, tak podziały dotknęły również miejsca narodzin Pana. Od XIV w. rozpoczął się okres sporów o prawo własności do sanktuarium betlejemskiego między przedstawicielami Kościoła łacińskiego, tj. franciszkanami i przedstawicielami Prawosławnego patriarchatu Jerozolimy, reprezentowanego przez mnichów pochodzących z Grecji. Najcięższe lata, jeśli chodzi o własność łacińską przypadły na okres obejmujący lata 1645–1669. Imperium Osmańskie wyparło wówczas Wenecjan z Krety. Mnisi greccy otrzymali w związku z tym prawo remontu poddasza, przejmując przy okazji całą bazylikę i Grotę Narodzenia. Łacinnicy odzyskali część bazyliki i całą Grotę w 1690 roku. Sytuację własnościową, ewidentnie niekorzystną dla Kościoła katolickiego, jeśli oceniać z punktu widzenia wcześniejszych praw i przywilejów, usankcjonował firman turecki z 1853 roku, wprowadzający do dzisiaj obowiązujące Status Quo. Na terenie bazyliki i samej groty wszystko jest podporządkowane temu dokumentowi: kto, kiedy i gdzie może sprawować liturgię, a także kto może zaświecić lampkę oliwną (gdyż ta wskazuje, kto sprawuje opiekę nad danym miejscem; mamy ich 19 z 53 w grocie).
Grota Narodzenia nie jest jedyną jaskinią pod bazyliką Narodzenia. Niektóre z nich łączą się podziemiami z sąsiednimi kościołami. Wokół bazyliki powstały w ciągu wieków klasztory trzech największych wspólnot zakonnych, które w różnych okresach opiekowały się tym jednym z najważniejszych sanktuariów chrześcijańskich. Od południowej strony przylega do bazyliki klasztor grecki, od południowego zachodu klasztor ormiański, od północy konwent franciszkanów z Kościołem św. Katarzyny Aleksandryjskiej i domem pielgrzyma „Casa Nova”. W pobliżu betlejemskiej bazyliki w 386 r. postanowił zamieszkać jeden z najbardziej znanych Ojców Kościoła – św. Hieronim, powszechnie znany z przetłumaczenia Pismo Święte na język łaciński. Założył w okolicy cztery klasztory. Przeszło siedemdziesięcioletni Hieronim zmarł 30 września 420 roku. Został pochowany w jednej z grot pod kościołem św. Katarzyny Aleksandryjskiej, a właściwie to już pod bazyliką Narodzenia, w bliskości Groty Narodzenia.
Opuszczamy teren bazyliki i kierujemy się do jeszcze jednego betlejemskiego sanktuarium. Około 250 metrów od miejsca narodzin Chrystusa znajduje się Grota Mleczna. Palestyńska legenda mówi, że Matka Boska w drodze do Egiptu zatrzymała się tutaj, aby nakarmić Niemowlę. Kilka kropli mleka spadło na skalę i w jednaj chwili skala stała się mlecznobiała. Tylko fronton kościoła jest murowany. Przekraczając próg świątyni od razu zauważamy, że wchodzimy do naturalnej groty. Wykopaliska archeologiczne wykazały, że miejsce to cieszyło się czcią chrześcijan w okresie bizantyjskim (IV-XI w.) i w czasie podbojów krzyżowców (XI-XIII w.). Grota Mleczna to wyjątkowe, chyba jedyne miejsce, gdzie zgodnie modlą się chrześcijanie i muzułmanie. Tutaj przychodzą zarówno muzułmański i chrześcijanki, zwłaszcza wtedy, kiedy mają problemy z urodzeniem lub wykarmieniem swego dziecka. Przy sanktuarium znajduje się sala „świadectw”, w której eksponowane są fotografie dzieci z całego świata uzdrowionych lub narodzonych dzięki cudownej ingerencji Matki Bożej z Groty Mlecznej. Relikwie (sproszkowany tuf) z Groty Mlecznej trafiały do Europy i do Bizancjum już w VI wieku. Wiara i wytrwała modlitwa przez pośrednictwo Tej, która godna była nosić w swoim łonie Syna Bożego czynią cuda. Jeśli ktoś jest w potrzebie, niechaj zmiesza odrobinę proszku ze skały z Groty Mlecznej z matą ilością wody lub mleka. Niech małżonkowie spożyją tak przygotowany roztwór i jeśli są katolikami niech odmówią wspólnie dziesiątkę Różańca świętego. A rozważając trzecią tajemnicę radosną: „Narodzenie Pana Jezusa w Betlejem” niech modlą się o dar potomstwa. Wśród świadectw z całego świata nie brakuje także tych z Polski. Dzięki wstawiennictwu Maryi radość z narodzin dziecka zagościła w wielu domach.
ba
Do wigilii zostało mniej niż tydzień. W tym świątecznym czasie będziemy z pewnością rozważać biblijne wersety mówiące o narodzinach Jezusa. Oczyma wyobraźni będziemy w stajence / grocie przy Synu Bożym leżącym w żłobie, rozmyślając o trudnościach jakie spotkały Świętą Rodzinę w Betlejem.
Historia miasteczka w którym na świat przyszedł Zbawiciel jest bardzo stara. Stąd pochodził Elimelek i jego żona Noemi oraz ich synowie. Z księgi Rut wiemy, że wyemigrowali oni do ziemi Moabu. Tam synowie znaleźli sobie żony, jednak zmarli nie zostawiwszy potomstwa, zmarł także Elimelek, a Noemi postanowiła wrócić do ojczyzny. Na to jedna z synowych – Rut powiedziała, że jej nie opuści i pójdzie za nią. Po powrocie do Betlejem poznała Booza, który został jej mężem, a w konsekwencji pradziadkiem króla Dawida. Piszę o tym ze względu na to, iż cała trójka (Rut, Booz i Dawid) są wymieniani w genealogii Jezusa na początku Ewangelii wg św. Mateusza. Ponadto polecam do przeczytania całą księgę Rut (ma tylko 4 rozdziały) ponieważ pięknie opisuje relacje rodzinne, a w końcu Boże Narodzenie to rodzinne święta. Każda teściowa czy synowa koniecznie powinna tam zaglądnąć.
Obecnie Betlejem to niewielkie miasteczko leżące ok. 10 km na południe od Jerozolimy. Liczba mieszkańców w ostatnich dziesięcioleciach bardzo się wahała ze względu na działania wojenne. W 1948 r. Betlejem znajdowało się w granicach Jordanii, w czasie wojny w 1967 r. przeszło pod władzę Izraela. Po kilku atakach terrorystycznych z przełomu lat 80/90 Izraelczycy w 1995 roku zdecydowali się przekazać miasto Palestyńczykom. W 2006 roku zbudowano 8 metrowy mur odgradzający Betlejem od Izraela. Aby dostać się z Góry Oliwnej (leżącej na terenie kontrolowanym przez Palestyńczyków) do miejsca narodzin Chrystusa należy przejechać przez przynajmniej dwa mocno strzeżone posterunki graniczne. Wspomniany mur, wieżyczki strażnicze, drut kolczasty, wszechobecni żołnierze i policjanci z karabinami przypominają nam, że do pokoju w tej części świata jeszcze daleka droga.
W liczącym 30 tys. miasteczku mieszka zaledwie 10% chrześcijan. Są oni regularnie gnębieni przez muzułmańską większość, dlatego ta liczba ciągle się zmniejsza. Wyznawcy islamu palą sklepy chrześcijan, kradną ich nieruchomości, budują meczety obok kościołów i zakłócają nabożeństwa chrześcijańskie. Podczas oblężenia Bazyliki Narodzenia Pańskiego w 2002 roku, terroryści islamscy ostrzeliwali wojska izraelskie z Bazyliki Narodzenia w Betlejem, równocześnie bezczeszcząc wnętrze kościoła.
Tu chciałbym zatrzymać się na chwilę przy temacie pomocy chrześcijanom w krajach islamskich. Mimo zbliżających się radosnych Świąt Bożego Narodzenia muszę zrobić tę nieco przygnębiającą dygresję, bo gdy myślami wracam do Betlejem, do oczu napływają łzy i rodzi się pytanie-wyrzut, jak można z tak świętego miejsca uczynić coś takiego… Nasz Kościół Katolicki (a katolicki znaczy powszechny – jeden dla wszystkich) powinien dbać o swoich członków mieszkających w trudnych rejonach. Każdy z nas powinien sobie zadać pytanie: Jak ja, oprócz modlitwy, mogę pomóc konkretnie, materialnie braciom żyjącym w Betlejem? Jest kilka możliwości. Na przykład można połączyć przyjemne z pożytecznym i udać się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Kupić wytwarzane przez miejscowych chrześcijan pamiątki, których sprzedaż często stanowi dla nich podstawowe źródło utrzymania. Niestety, nie zawsze możemy być pewni, czy te pieniądze trafiają rzeczywiście do chrześcijan. Taki sposób pomocy to opcja dla osób z zasobniejszym portfelem. Dla tych, którzy nie mogą (z różnych zresztą względów) zdecydować się na podróż, jest inna propozycja. Otóż z pomocą przychodzi (im i nam) akredytowana przy Watykanie oficjalna, kościelna, międzynarodowa organizacja charytatywna „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” (Kirche in not). Na swojej (polskojęzycznej) stronie internetowej pkwp.org prowadzi sklep, w którym można nabyć różańce, szopki i figurki z drewna oliwnego wykonane przez chrześcijan z Betlejem. W zeszłym roku kupiłem sobie taką szopkę za 40,- zł (w Ziemi Świętej za identyczną trzeba dać 10-15$ – w zależności od tego, jak umiesz się targować, czyli na jedno wychodzi). A więc zachęcam, skorzystajcie z możliwości pomocy, podzielcie się swoją świąteczną radością z braćmi z Betlejem.
Skoro już wjeżdżamy do miasta narodzin Zbawiciela, to wypadałoby wytłumaczyć się z tytułu artykułu. W czasach kananejskich Betlejem było prawdopodobnie nazywane Bet-Lahmu, czyli „dom Lahmu”. Lahmu to mezopotamskie bóstwo czczone również przez mieszkańców Kanaanu. Kiedy Izraelici zajęli Ziemię Obiecaną, nazwę zmieniono na Bet-Lehem, czyli „dom chleba”. Arabowie słysząc nazwę Bet-Lahm, mają na myśli „dom mięsa”. Rozbieżność znaczeń nie jest tak duża, jak może się wydawać. Semicki źródłosłów LHM oznacza bowiem podstawowy pokarm: wśród ludów pasterskich jest nim mięso, a wśród ludów prowadzących osiadły tryb życia – chleb.
Nim dojedziemy do centrum, zatrzymujemy sie na przedmieściach w Bet Sahur (właściwie to osobne miasto, ale współcześnie zrośnięte z Betlejem). To w tym miejscu po raz pierwszy ogłoszono narodziny Jezusa: „W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze (…). Naraz stanął przy nich anioł Pański i (…) rzekł do nich: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką: (…) dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie»” (por. Łk 2, 8-12). Oczywiście to niemożliwe wskazać dokładne miejsce, gdzie przebywali pasterze w tym momencie, kiedy „trzymali straż nocną”. Jednak pielgrzymi chrześcijańscy odwiedzający Betlejem bardzo wcześnie wspominali pasterzy i miejsce, gdzie usłyszeli oni radosną wieść. Pątniczka Egeria na przełomie IV i V wieku opisuje kościół pasterzy i grotę w ogrodzie; św. Hieronim w tej samej epoce mówi o miejscu pasterzy i wieży; inni pielgrzymi z V i VI wieku odwiedzają miejsce nazywane Polem Pasterzy lub Szałasem Pasterzy; pielgrzym Arkulf w VII wieku oprócz kościoła i wieży widział groby trzech pasterzy, a pielgrzymi w następnych wiekach odwiedzają kościół lub klasztor pasterzy, zwany czasem kościołem Świętych Pasterzy. W okresie wojen krzyżowych wszystko legło w ruinie i poszło w zapomnienie na wiele stuleci. Dziś archeolodzy w okolicach Betlejem odnaleźli niejedne ruiny klasztorów z większymi lub mniejszymi kościołami. W wyniku badań wykopaliskowych prowadzonych w latach 1951 i 1952, będących kontynuacją częściowych wykopalisk z 1859 roku, na skale wznoszącej się nad ruinami franciszkanie z Kustodii Ziemi Świętej zbudowali w latach 1953 – 1954 kościół „Gloria in Excelsis Deo”. Świątynia zaprojektowana przez znanego nam już dobrze Antonio Barluzziego została wzniesiona na planie dziesięcioboku, a nachylone ściany nawiązują do konstrukcji namiotu nomadów. Ołtarz znajduje się w centrum kościoła, a na ścianach trzech absyd przedstawione są sceny z Ewangelii: ukazanie się aniołów, pasterze w drodze do Betlejem oraz adoracja Dzieciątka. Strumień światła przechodzący przez szklaną kopułę przypomina światło, które oświeciło pasterzy.
Czas jechać do centrum. Aby dostać się do Groty Narodzenia trzeba będzie odstać „swoje” w gigantycznej kolejce. Stojąc na placu przed bazyliką zwiedzający ma wrażenie, że stoi przed średniowieczną fortecą, a to z powodu grubych murów i podpór, w których wykuto zaledwie kilka małych okienek. Do bazyliki wchodzi się przez drzwi tak małe, że może przez nie przecisnąć się jedna osoba pochylając się przy tym (1,5 m wysokości). Portal został zamurowany ze względów bezpieczeństwa, a także dlatego, by arabowie nie wjeżdżali do kościoła konno. Historyczność miejsca narodzin Chrystusa poświadczona jest w pismach Justyna Męczennika i Orygenesa. Pierwszą bazylikę chrześcijańską w Betlejem wzniosła matka cesarza Konstantyna Wielkiego, święta Helena. Obecną formę architektoniczną budowla uzyskała w wyniku przebudowy w 565 roku za czasów cesarza Justyniana I Wielkiego. Zbiegiem okoliczności uniknęła zburzenia podczas najazdu perskiego w 614 roku za Chosrowa II Parwiza. Legenda głosi, iż dowódca perski został poruszony wizerunkiem Trzech Króli w szatach wschodnich, które przypominały jego własne i jego żołnierzy. W czasach wypraw krzyżowych władcy chrześcijańscy poczynili znaczące przeróbki w wewnętrznej strukturze świątyni, m.in. wymieniono stropy i dach, ściany ozdobiono mozaikami.
Ustawiamy się w kolejce do Groty Narodzenia znajdującej się pod prezbiterium świątyni. Powoli schodzimy po wytartych schodach, przez wąskie drzwi dostajemy się do niewielkiej groty. Ma ona w przybliżeniu kształt prostokąta o długości 12,3 m i szerokości 3,5 m. Po prawej stronie znajduje się niewielka nisza z ołtarzem, a pod nią na podłodze srebrna gwiazda z napisem „Hic de Virgine Maria Jesus Christus natus est”. Dokładnie tutaj według wierzeń na świat przyszedł Jezus. W powietrzu czuć euforię i przejęcie, a także powagę tego miejsca. Pod bacznym okiem prawosławnego mnicha kolejka powoli przesuwa się. Każdy pielgrzym podchodzi, przyklęka i przykłada swoje ręce do gwiazdy. W jej środku jest otwór, aby móc dotknąć historycznej skały. Zaraz obok, dosłownie 2-3 metry od gwiazdy, znajduje się obniżenie terenu, trzy schodki – to żłóbek, mityczne miejsce, w którym Jezus został złożony po narodzinach – Kaplica Żłóbka. Ten niewielki kawałek groty jest administrowany przez franciszkanów. Tak jak podzielona jest cała Ziemia Święta, tak podziały dotknęły również miejsca narodzin Pana. Od XIV w. rozpoczął się okres sporów o prawo własności do sanktuarium betlejemskiego między przedstawicielami Kościoła łacińskiego, tj. franciszkanami i przedstawicielami Prawosławnego patriarchatu Jerozolimy, reprezentowanego przez mnichów pochodzących z Grecji. Najcięższe lata, jeśli chodzi o własność łacińską przypadły na okres obejmujący lata 1645–1669. Imperium Osmańskie wyparło wówczas Wenecjan z Krety. Mnisi greccy otrzymali w związku z tym prawo remontu poddasza, przejmując przy okazji całą bazylikę i Grotę Narodzenia. Łacinnicy odzyskali część bazyliki i całą Grotę w 1690 roku. Sytuację własnościową, ewidentnie niekorzystną dla Kościoła katolickiego, jeśli oceniać z punktu widzenia wcześniejszych praw i przywilejów, usankcjonował firman turecki z 1853 roku, wprowadzający do dzisiaj obowiązujące Status Quo. Na terenie bazyliki i samej groty wszystko jest podporządkowane temu dokumentowi: kto, kiedy i gdzie może sprawować liturgię, a także kto może zaświecić lampkę oliwną (gdyż ta wskazuje, kto sprawuje opiekę nad danym miejscem; mamy ich 19 z 53 w grocie).
Grota Narodzenia nie jest jedyną jaskinią pod bazyliką Narodzenia. Niektóre z nich łączą się podziemiami z sąsiednimi kościołami. Wokół bazyliki powstały w ciągu wieków klasztory trzech największych wspólnot zakonnych, które w różnych okresach opiekowały się tym jednym z najważniejszych sanktuariów chrześcijańskich. Od południowej strony przylega do bazyliki klasztor grecki, od południowego zachodu klasztor ormiański, od północy konwent franciszkanów z Kościołem św. Katarzyny Aleksandryjskiej i domem pielgrzyma „Casa Nova”. W pobliżu betlejemskiej bazyliki w 386 r. postanowił zamieszkać jeden z najbardziej znanych Ojców Kościoła – św. Hieronim, powszechnie znany z przetłumaczenia Pismo Święte na język łaciński. Założył w okolicy cztery klasztory. Przeszło siedemdziesięcioletni Hieronim zmarł 30 września 420 roku. Został pochowany w jednej z grot pod kościołem św. Katarzyny Aleksandryjskiej, a właściwie to już pod bazyliką Narodzenia, w bliskości Groty Narodzenia.
Opuszczamy teren bazyliki i kierujemy się do jeszcze jednego betlejemskiego sanktuarium. Około 250 metrów od miejsca narodzin Chrystusa znajduje się Grota Mleczna. Palestyńska legenda mówi, że Matka Boska w drodze do Egiptu zatrzymała się tutaj, aby nakarmić Niemowlę. Kilka kropli mleka spadło na skalę i w jednaj chwili skala stała się mlecznobiała. Tylko fronton kościoła jest murowany. Przekraczając próg świątyni od razu zauważamy, że wchodzimy do naturalnej groty. Wykopaliska archeologiczne wykazały, że miejsce to cieszyło się czcią chrześcijan w okresie bizantyjskim (IV-XI w.) i w czasie podbojów krzyżowców (XI-XIII w.). Grota Mleczna to wyjątkowe, chyba jedyne miejsce, gdzie zgodnie modlą się chrześcijanie i muzułmanie. Tutaj przychodzą zarówno muzułmański i chrześcijanki, zwłaszcza wtedy, kiedy mają problemy z urodzeniem lub wykarmieniem swego dziecka. Przy sanktuarium znajduje się sala „świadectw”, w której eksponowane są fotografie dzieci z całego świata uzdrowionych lub narodzonych dzięki cudownej ingerencji Matki Bożej z Groty Mlecznej. Relikwie (sproszkowany tuf) z Groty Mlecznej trafiały do Europy i do Bizancjum już w VI wieku. Wiara i wytrwała modlitwa przez pośrednictwo Tej, która godna była nosić w swoim łonie Syna Bożego czynią cuda. Jeśli ktoś jest w potrzebie, niechaj zmiesza odrobinę proszku ze skały z Groty Mlecznej z matą ilością wody lub mleka. Niech małżonkowie spożyją tak przygotowany roztwór i jeśli są katolikami niech odmówią wspólnie dziesiątkę Różańca świętego. A rozważając trzecią tajemnicę radosną: „Narodzenie Pana Jezusa w Betlejem” niech modlą się o dar potomstwa. Wśród świadectw z całego świata nie brakuje także tych z Polski. Dzięki wstawiennictwu Maryi radość z narodzin dziecka zagościła w wielu domach.