Odkąd wróciłam z pielgrzymki do Ziemi Świętej bardzo chciałam się podzielić swoimi przeżyciami, ale nie wiedziałam jak zacząć. Tysiące myśli, obrazów, wspomnień. Nie wiedziałam co opisać: jedno wydarzenie, jedno miejsce, jedną historię? Było tak pięknie, że żadne słowa, ani zdjęcia tego nie oddadzą. Tam trzeba pojechać i przeżyć to po swojemu, z własną wrażliwością, własnym sercem objąć wszystkie miejsca święte i spróbować własnym rozumem zrozumieć.
Izrael – państwo na Bliskim Wschodzie położone w Azji Zachodniej na wschodnim brzegu Morza Śródziemnego. Graniczy z Libanem, Jordanią i Egiptem. Przylega do niego również Palestyna. Trzy godziny lotu samolotem. I byliśmy na miejscu. Przywitało nas gorące i suche powietrze oraz lekko falujące na wietrze wysokie palmy – to właśnie Izrael, jak z reklamy.
Izrael przyciąga odwiedzających z wielu różnych powodów. Dla niektórych powodem jest słoneczny klimat, dla innych przebogata różnorodność miejsc: o znaczeniu historycznym jak Cezarea Nadmorska, Hajfa, Cezarea Filipowa, Wzgórza Golan, religijnym jak Nazaret, Betlejem czy wreszcie Jerozolima lub pięknych zakątków jak Morze Martwe, pustynia Judzka, plantacje daktyli i bananowców, – które warto odwiedzić. Mnie urzekł fascynujący kontrast między starożytnością a współczesnością. Odczuwałam dreszcze emocji podążając śladami historii i cofając się o cztery tysiące lat do czasów Abrahama, o trzy tysiące lat do czasów Króla Dawida i wreszcie o dwa tysiące lat do czasów Chrystusa.
Trzeba tam być aby na nowo poukładać sobie w głowie życie przed ponad dwoma tysiącami lat. Szybko uświadomiłam sobie, że moje wyobrażenie Ziemi Świętej i życie Jezusa jest filmowe. Nic bardziej mylnego.
Od kwietnia do października okropny gorąc, temperatury powyżej 40 stopni Celcjusza, susza, wszystko wypalone słońcem. Wodę zbierano w okresie zimowym od listopada do lutego do ogromnych cystern wykutych w kamieniu. Wodę się oszczędzało aby wystarczyło dla ludzi i zwierząt domowych do następnych opadów. Notabene w takiej cysternie więziony był Jezus po pojmaniu.
Domy malutkie – 2 na 3 m, za dach służyły liście palm, więc latem było bardzo gorąco, w okresie zimowym deszcz padał do środka. Lepszym miejscem do życia były jaskinie i groty. Kamień nie przepuszczał w zimie wody i chłodu, a stała temperatura ok. 18 stopni Celcjusza cały rok dawały komfort. W takiej grocie narodził się Jezus. Józef wybrał to miejsce świadomie. Nie szukał miejsca w domach krewnych, aby ich nie skazywać na opuszczenie domu na czas porodu i połogu Marii, nie szukał miejsca w gospodzie, aby nie skazywać Marii na porób wśród obcych (w większości) mężczyzn. Wybrał grotę, a więc spokój, ciepło i sucho.
A kiedy jest się na pustyni Judzkiej i wyobraża sobie człowiek idącą Maryję zaledwie 16 letnią dziewczynę będąca w stanie błogosławionym z Nazaretu do Ein Karem do Elżbiety, pieszo 160 km, to wtedy widzi się ten trud jaki był Jej udziałem.
Jezioro Galilejskie – nieruchome, a lekka mgiełka unosząca się nad nim spowijała wzgórza Karmel, a my wyruszamy łodzią by posłuchać ewangelii o cudzie połowu, słów Ojca Świętego Jana Pawła II, zaśpiewać „Barkę” i Mazurka Dąbrowskiego. I wszechogarniająca nas cisza i spokój. Można się zmyślić…, i trwać tak bez końca w błogim stanie.
A w końcu idziemy Via Dolorosa – Drogą Krzyżową razem z Jezusem. Teraz są tu sklepiki i kramy, a trzeba pamiętać, że dwa tysiące lat temu przy drodze tej wyrabiano sery i drogą płynęły resztki z brudną wodą. I kiedy Jezus upada pod krzyżem to wpada w te fekalia, i znów upada… Zrywają się ścięgna w nogach, wykręcają kostki, nie może iść dalej, więc wloką Go żołnierze na Golgotę.
Cisza? Nie, niema ciszy, jest gwar, śmiech. A pielgrzym zbiera myśli i stara się zrozumieć.
I docieramy do najważniejszego miejsca spośród wszystkich świątyń chrześcijaństwa – do Bazyliki Grobu Bożego, stoi na miejscu ukrzyżowania, pogrzebania i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Budynek jest wspólną własnością Greckiego Kościoła Prawosławnego, Kościoła Rzymskokatolickiego, Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego, ale również Syryjskiego Kościoła Ortodoksyjnego, Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego i Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego. To niemożliwe, ktoś by powiedział. A jednak tak jest. Nie wygląda jak nasze kościoły, jest inny, ale jakże dla nas ważny. Tam Zmartwychwstał Jezus Chrystus, tam można dotknąć płyty na której leżał Jezus po ukrzyżowaniu, tam można zobaczyć kamień na którym siedział Anioł, który oznajmił kobietom, że Jezusa w grobie nie ma, tam się modliliśmy o pokój, wiarę, nadzieję i miłość.
A przecież pielgrzymowaliśmy to tylu innych świętych miejsc, zwiedziliśmy tyle pięknych kościołów i zabytków, co takie pięknie opisała Pani Iwonka Paszek. Byliśmy w pięknej Galileii u podnóża Gór Galilejskich. Cały region obejmujący Kafarnaum, Tabgda, Górę Błogosławieństw, Nazaret, Górę Tabor i rzekę Jordan związany jest przecież z życiem Jezusa. Spacerowaliśmy po Betlejem i Jerozolimie. Stojąc na tarasie widokowym całą Jerozolimę ma się jak na dłoni i uwierzyć nie można, że się jest w miejscu gdzie przed dwoma tysiącami lat miały tak ważne wydarzenia. Otoczona ze wszystkich stron dolinami, stolica Dawida jest miejscem świętym dla trzech monoteistycznych religii świata. Dzięki temu jest kolorową mozaiką. Świątynie będące miejscami świętymi dla żydów, chrześcijan i muzułmanów, Ściana Płaczu, Droga Krzyżowa, Bazylika Grobu Bożego, lśniące kopuły meczetów, Kneset, budynek Sądu Najwyższego, a nawet wiatrak. Jerozolima się zmieniła przez te lata, ale kamienie pamiętają bo są świadkami wielkiej historii chrześcijaństwa, której my jesteśmy jego maleńką cząstką.
Chodziliśmy drogami, którymi chodzili Jezus i apostołowie, spróbowaliśmy specjałów kuchni żydowskiej i arabskiej. Mogliśmy obserwować modlących się Żydów przy ścianie Płaczu i podziwialiśmy urodę Arabek. Spotkaliśmy się z inną kulturą, targowaliśmy się w sklepikach robiąc zakupy i podziwialiśmy jak sobie dobrze radzą z językiem polskim. Kąpaliśmy się leczniczych wodach Morza Martwego i popijaliśmy sok ze świeżych granatów.
Jestem pod ogromnym wrażeniem Ziemi Świętej, i jestem bardzo wzruszona, że dane mi było pielgrzymować do miejsc w których żył, nauczał, umarł i zmartwychwstał Jezus.
Dziękuję Ks. Piotrowi za zorganizowanie pielgrzymki, i za zachęcenie do wzięcia w niej udziału, i za opiekę, że nikogo z Nas nie zgubił, że był jak Dobry Pasterz.
Dziękuję Ks. Romanowi za każde słowo, gest, za pogodę ducha, uśmiech, modlitwę. Bez Księdza ta pielgrzymka nie byłaby tak pięknie przeżyta.
A wszystkim współpielgrzymom dziękuję za każdy dobry dzień.
Jolanta Bułat
Dziękuję serdecznie Pani Joli za to wspomnienie. Zachęcam kolejnych pielgrzymów do dzielenia się tym co przeżyli.
Ks. Piotr