„Po górach, dolinach….” Ilekroć usłyszę tę pieśń, myślami i sercem przeniosę się do Lourdes. Postaram się w kilku słowach opisać tę pielgrzymkę:
– Prostota- urzekła mnie prostota tego przepięknego sanktuarium. Grota w górskiej skale, żadnych ozdób, kwiatów. Jakże piękna jest Madonna w tym naturalnej scenerii. Tylko ty i Ona… Nic nie rozprasza spotkania z Matką. Patrzysz w Jej cudowną twarz, a Ona – na ciebie. Tak, jak patrzyła na Bernadetę. Prostota tej wiejskiej dziewczynki. Jej bezgraniczna ufność i oddanie. Jak sama nazywała siebie: „Jestem jak miotła, którą po wykonaniu pracy, odstawia się do kąta.” Wiedziała, że nie ona jest ważna, ale Piękna Pani i Jej Boski plan. Właśnie tam, w miejscu objawień, powinniśmy się uczyć tej prostej i bezgranicznej miłości do Boga.
– Zawierzenie- chociaż nie było teraz tłumów (wiadomo- epidemia), można poczuć siłę modlitwy i zawierzenia wszystkich trudnych spraw Marii i Jej Synowi. Modlitwa różańcowa odmawiana w różnych językach , procesja ze świecami, obmycie w wodzie z Groty, świece wotywne i wielka ufność, że Matka pomoże, uzdrowi, uleczy i wesprze.
– Obawa- niestety i tego nie zabrakło. Wielu pielgrzymów nie poleciało z nami do Lourdes, bo obawiali się koronawirusa. My też odczuliśmy niepokój. Dla niektórych był to pierwszy lot samolotem, dla innych pierwszy pobyt za granicą. Dzięki Bogu wszyscy „nasi” pielgrzymi znieśli i lot i pobyt bez najmniejszych problemów.
– Wdzięczność – Panu Bogu, że taka była Jego wola, że mogliśmy tam być. Marii- za Jej Macierzyńską opiekę nad nami. Myślę jednak, że wdzięczność należy się również ludziom: księdzu Piotrowi- za determinację, Jego życzliwość, otwartość i troskę o pielgrzymów. Za odprawione Msze święte i przepiękną Drogę Krzyżową. Wielkie „Bóg zapłać –księże Piotrze”. Podziękowania dla Pani Eweliny- pilotce z biura podróży- za zaangażowanie, przekazane wiadomości o Lourdes i innych przepięknych miejscach we Francji, ale i za poczucie bliskości z Bogiem i drugim człowiekiem. Wreszcie duża radość i podziękowanie dla pielgrzymów, począwszy od seniorek- pań Baś, najmłodszych uczestników – Bartusia i Kacperka, po jubilatów i wreszcie wszystkich pozostałych pielgrzymów. Byliście wspaniali. Każdy dla każdego miał uśmiech i dobre słowo.
Co pozostało? W Lourdes zostawiliśmy nasze intencje i serca. Pielgrzymka „naładowała nasze modlitewne akumulatory”, zawierzyliśmy Matce Bożej nas samych i nasze rodziny. Ufamy, że Ona rozwiąże wszystkie trudne sprawy. A jeśli Bóg da… jeszcze kiedyś wrócimy do Lourdes.
U.M.